Data i miejsce zbrodni: styczeń 2000 r., mieszkanie w B.
Ofiara: Izabela W.
Wiek ofiary: ok. 24 lata
Sprawa: Pobicie i kradzież
Izabela W. jest szczęśliwą matką trojga dzieci. O swoich pociechach mówi zazwyczaj z uśmiechem. Smutek na jej twarzy pojawia się tylko w momencie opowiadania o narodzinach swojej pierwszej córki.
Wieczorem 17 stycznia 2000 r. Izabela czekała na powrót męża, który nadal był w pracy.
Nie była tym faktem zaniepokojona – bądź co bądź, mąż musiał teraz dłużej pracować, chcąc zarobić na utrzymanie. Ona sama, będąc już w ósmym miesiącu ciąży, nie chodziła do pracy. Jako pielęgniarka nie mogła na razie wykonywać swojego zawodu – w szpitalu jest zbyt wielkie ryzyko złapania jakiejś infekcji. Kiedy rozległ się dzwonek u drzwi, Iza myślała, że w końcu przyszedł jej mąż, który pewnie przez nieuwagę zapomniał wziąć kluczy od mieszkania.
Gdy otworzyła drzwi, do środka wpadło dwóch napastników.
Byli wyraźnie zaskoczeni obecnością kobiety. Prawdopodobnie podejrzewali, że mieszkanie jest puste, a zadzwonili tylko z przezorności, aby się upewnić. Zaskoczenie przerodziło się w gniew. Jeden z napastników rzucił się na Izę i zaczął ją bić. Drugi rozpoczął plądrowanie mieszkania. Nie wiadomo jakby się to skończyło, gdyby nie interwencja sąsiada, który akurat wracał do siebie i zauważył otwarte na oścież drzwi mieszkania Izy.
Napastnicy zwinęli łup i czym prędzej uciekli z miejsca zdarzenia.
Iza, cała obolała nie była w stanie się uspokoić. Jej zdenerwowanie spowodowało, że zaczęła rodzić. Sąsiad wezwał karetkę i na prośbę pani W. powiadomił jej rodzinę o całym zajściu. Córka Państwa W. przyszła na świat po północy, 18 stycznia 2000 r. Tomek W., mąż ofiary, na pewno byłby o wiele bardziej szczęśliwy nagłym pojawieniem się upragnionej córeczki, gdyby nie towarzyszące przy tym wydarzenia.
Co ze sprawcami?
Nie zostali schwytani, a ukradzionych rzeczy – telewizora i radiomagnetofonu – państwo W. nigdy nie odzyskali. Sprawa została zgłoszona na policję, jednak ofiara, będąc pod wpływem silnego szoku, nie była w stanie zapamiętać wyglądu złodziei. Pamiętała jedynie ubiór – bluzy z kapturem, dżinsy – który na nic się nie przydał, bo w ten sposób ubranych mężczyzn jest w całym mieście od groma.
Zeznania sąsiada również na nic się nie przydały.
Co prawda był w mniejszym szoku, niż zaatakowana kobieta, jednak był znacznie bardziej zaaferowany stanem swojej sąsiadki niż napastnikami. Nie zapamiętał szczegółów wyglądu żadnego z napastników, a ogólne informacje, jakie zeznał do protokółu nie były wstanie naprowadzić policję na trop przestępców.
Sprawa została umorzona.
Zdjęcie pochodzi z : http://moj.papilot.pl/milosc/847/Mezu-nie-badz-moim-katem.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz