Dzisiaj jest wyjątkowo ładny dzień. Niebo czyste, temperatura całkiem przyjemna, chociaż jeszcze nie zwiastująca wiosny, ale znośna. Wchodzisz do domu, ściągasz buty, myślisz o obiedzie i setce innych mniej lub bardziej ważnych sprawach.
Nagle dzwoni Ci komórka.
Odbierasz i...znienacka dowiadujesz się, że Twój znajomy popełnił samobójstwo.
Znaleziono go w parku, zwisającego z drzewa. Policja, o dziwo, bardzo szybko znalazła się na miejscu i równie szybko uznała, że sprawa jest prosta. Ot, samobójstwo. Dla dopełnienia formalności popytano rodzinę, znajomych, sąsiadów, w tym Ciebie, jakim człowiekiem był nieboszczyk. Tydzień – dwa roboty i sprawa zamknięta.
Zastanawialiście się kiedyś, ile zbrodni nie wychodzi na światło dzienne przez zbyt pochopne wyciągnięcie wniosków?
Czy to genialność przestępców czy może niedokładność w prowadzeniu śledztwa? Możliwa jest również trzecia droga – odgórne naciski na prowadzącego sprawę, aby załatwić to szybko i bez szumu. Jest także i czwarta możliwość. Policjanci to także ludzie, którym czasami się po prostu nie chce. Nie leży im dana sprawa, mają problemy osobiste albo po prostu mają dół egzystencjalny. Każdemu się zdarza, nawet najlepszym, bez względu na profesję.
O tym chcę pisać.
O błędach, pochopnych wnioskach, a czasem nie dostrzeganiu pewnych powiązań. Z kraju i ze świata, niejednokrotnie opierając się tylko na bardziej lub mniej pewnych źródłach. Ale o tym trzeba mówić, aby zwalczyć znieczulicę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz